Gryfów Śląski miastem rowerowej tradycji

Rok 1947

O tym kto pierwszy w Gryfowie Sląskim sprowadził i jeździł rowerem, źródła his­to­rycz­ne milczą. Lecz znając operatywność ówczesnych kupców gryfowskich, nowinka techniczna i zabawka młodych paniczów oraz bogatych dandysów, jak mówiono w tamtych czasach, dość szybko pojawiła się w naszym mieście. Drewniane konstrukcje bez pedałów zwane były machinami do biegania, czy też później bicyklami. Wzbudzając sensację, poruszały się po brukowanych kostką bazaltową ulicach naszego pięknego miasteczka. Prawdą jest, że już 1893 roku istniało w Gryfowie Towarzystwo Rowerowe. Świadczą o tym okolicznościowe znaczki i pucharki pamiątkowe powstałe z okazji kolejnych rocznic oraz stare fotografie.

Gryfowskie Towarzystwo Rowerowe było czynnikiem kulturotwórczym, zachęcało do uprawiania sportu i propagowało już w ubiegłym wieku turystykę. W Gryfowie to właśnie w nieistniejącej już dziś pierzei północnej istniał hotel „Hotel zum goldenen Greiff” (Hotel pod Złotym Gryfem), który współpracował z Niemieckim Związkiem Rowerowym. Tam właśnie przejeżdżający na rowerze turyści mogli z odpowiednią zniżką przenocować. Słynne były w latach dwudziestych ubiegłego wieku wyścigi „Dookoła zamku Gryf” organizowane przez Gryfowskie Towarzystwo Rowerowe. Sukcesem było również zdobycie mistrzostwa Dolnego Śląska przez kolarza pochodzącego z Proszówki. Jak wiele było rowerów w naszym mieście niech świadczy fakt, że w 1945 roku po zajęciu Gryfowa Śląskiego przez Armię Radziecką, istniejący zakład naprawy maszyn do szycia i rowerów Hennego na ulicy Lubańskiej nie nadążał z naprawą rowerów. Dostarczane były one przez żołnierzy radzieckich uczących się jeździć na tym środku lokomocji. Klimat naszego miasteczka sprzyjał rowerom i rowerzystom. Tradycje rowerowe po wysiedleniu Niemców na mocy układu trzech zwycięskich mocarstw trwały dalej. Osadnicy, którzy przybyli do Gryfowa Śląskiego, zakładali związki i kluby sportowe. Dowodem takiego nieśmiałego zaczątku grupy cyklistów jest zdjęcie z 1947 roku udostępnione przez panią A. Tonię. Widzimy na nim trzech panów w strojach sportowych z rowerami na gryfowskim rynku.

Lata pięćdziesiąte strywializowały pojazdy rowerowe do zwyczajnego środka transportu. Rower miał dowieźć robotnika do pracy, na ramie rowerowej przywieźć z działki worek kartofli a na bagażniku wielki kosz skoszonej w przydrożnym rowie trawy dla królików. Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte to sukces imprezy kolarskiej znanej jako „Wyścig Pokoju”. Etapy tego wyścigu kilka razy przebiegały przez nasze miasto, były nawet lotne premie. Przejeżdżały także przez Gryfów Śląski peletony mniej popularnego w tamtym okresie „Wyścigu Dookoła Polski”. Wielkie imprezy sportowe spopularyzowały wyczynową jazdę na rowerze, miały też wpływ na nieśmiałą odnowę turystyki rowerowej w naszym mieście. Zaczęło jeździć coraz więcej pojedynczych osób niezrzeszonych w klubach. Sąsiedzi i znajomi sceptycznie patrzyli na wyczyny tych niedzielnych kolarzy. Lecz tak zwana kropla zaczęła drążyć skałę. Coraz więcej młodzieży zaczęła się garnąć do rekreacyjnej jazdy na rowerze. W latach osiemdziesiątych mieszkaniec naszego miasta samodzielnie konstruował rowery poziome, dziś tak popularne w krajach zachodniej Europy. Były to jednak lata, w których takie rowery nie cieszyły się specjalnie powodzeniem. Po prostu wyprzedzały swoją epokę. Fakt ten jednak odnotowała Telewizja Wrocław.

Dzisiaj jazda na rowerze w naszym mieście, należy do dobrego tonu. W bogate tradycje rowerowe w Gryfowie Śląskim wpisuje się działające od 2010 roku Gryfowskie Towarzystwo Cyklistyczne. Historia więc zatoczyła koło – koło oczywiście od roweru.

Z rowerowym pozdrowieniem – Jan Wysopal

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


× cztery = 12